Są takie miejsca, gdzie nie zobaczycie turystów. Takie miejsca, gdzie widać prawdziwych ludzi, prawdziwe życie. Takie miejsca, które nie sązbyt atrakcyjne dla świata. Trafiamy do nich z jakiegoś konkretnego, prozaicznego powodu a następnie coś nas oczarowuje i czujemy się tam wspaniale. Takim miejscem jest Irpinia, w Kampanii, do której się wybrałam się z moją rodziną, aby spotkać się w restauracji z naszym dawno niewidzianym przyjacielem. Wykorzystaliśmy to jako pretekst, żeby pojeździć sobie po okolicznych miejscowościach. Zapraszam Was w tę podróż razem ze mną. Będzie to bardziej podróż fotograficzna niż słowna, ale to po to by bardziej przybliżyć Wam pewne miejsca.
Wstęp
Był piękny, słoneczny, grudniowy dzień. Niesamowita pogoda, która towarzyszyła nam przez cały dzień. Wsiedliśmy w samochód i z Neapolu obraliśmy kierunek Avellino. Było tak ciepło, że zdjęliśmy kurtki i czapki. Niestety, nie zabrałam okularów przeciwsłonecznych i trochę cierpiałam z tego powodu, bo słońce była zdecydowanie bardzo oślepiające. Wbrew pozorom nie jest to bardzo blisko od Neapolu. A przede wszystkim zmienia się kompletnie klimat, krajobraz i ludzie. Mimo, że to Kampania to morze zastępują góry, wilgotne powietrze, staje się zimniejsze, a ludzie…to zupełnie inna bajka. Mówi się, że górale są inni, mają inną mentalność, są bardziej zamknięci. Nie znam zbyt wielu Awellińczyków, więc nie mogę się wypowiedzieć, ale wiem tylko tyle, że nie żyją w najlepszych relacjach z Neapolitańczykami. Nie mnie to jednak roztrząsać.
Pierwszy przystanek…. FONTANAROSA
Nie mylą Was oczy. Tak, tak. Trafiłam do miejscowości, z której bierze się moje nazwisko. Nie będę ukrywać, że wiedzieliśmy, że taka miejscowość istnieje i, że jest w sumie niedaleko Neapolu. Mimo to ani mój mąż ani jego rodzina nigdy się tam nie wybrała. Stwiedziałam, że obiad z naszym z przyjacielem będzie wspaniałym pretekstem, aby zobaczyć to miasteczko.
Fontanarosa to niewielka miejscowość, którą zamieszkuje trochę ponad 3000 mieszkańców. Znajduje się na wzgórzystym terenie – 480 m n.p.m. Pochodzenie nazwy dziś tłumaczy się trzema równie prawdopodobnymi teoriami. Według pierwszej, którą wywodzi się z dawnych dokumentów nazwa miała podkreślać dobroczynny klimat i żyzność tamtejszych ziem. Druga teoria utrzymuje, że nazwa pochodzi od źródła wody, która miała różany smak. Natomiast trzecia teoria wywodzi nazwę od łacińskiego słowa fontanarosarum, które oznacza miejsce pełne źródeł. Jest też legendarna teoria, która mówi o fontannie należącej do pewnej Rosy, stąd la Fontana di Rosa. Trudno stwierdzić, która teoria prawdziwa, ale w okolicach można było spotkać inne fontanny, np. jaśminów, więc pewnie ten typ nazewnictwa był tam rozpowszechniony. A może dokładniejsze przestudiowanie toponimów i historii tego miejsca dałoby nam jaśniejszy obraz.
Wróćmy na moment do rzeczywistości. Wjeżdżając do miasta, wita nas wielka tablica Fontanarosa – la città della pietra, czyli Fontanarosa – miasto kamienia. Tak naprawdę jest znane jako miasto 3-ech P: paglia (słoma), pietra (kamień) i presepe (szopka). Miasteczko to było sławne z powodu wyrobów ze słomy i z kamienia. Dzięki tym zasobom miasteczko zdobyło sławę i dobrobyt dla swoich mieszkańców. Dziś można podziwiać Museo della Pietra, w którym można obejrzeć wóz ze słomy, rzeźby w kamienia i szesnastowieczną szopkę.
Warto zobaczyć:
Sanktuarium Najświętszej Matki Miłosierdzia,
Parafia Św. Mikołaja,
Dzwonnica,
Szopka
Przystanek Rocca San Felice i Restauracja „La Ripa”
To malutka miejscowość, ma zaledwie 843 mieszkańców. Jest uroczym średniowiecznym miasteczkiem pełnym kamienistych, wąskich uliczek i kamiennych budynków.
Warto zobaczyć:
Zamek,
Strefa archeologiczna Doliny Ansanto zwana również „Mefite”,
Kościół Matki Bożej Większej,
Sanktuarium Św. Felicyty,
Kaplica Najświętszej Maryi Konstantynopolskiej.
Wśród tych średniowiecznych uliczek znajduje się restauracja „La Ripa” (nie jest to wpis sponsorowany). Miejsce z niesamowitą kuchnią dla smakoszy.
Dlaczego magiczna Irpinia?
Kiedy już zaczęło się ściemniać niebo zaczęło przybierać różne kolory, ale nie jakieś klasyczne, tylko oniemiające. Wszelakie. Z prawej inne, z lewej inne. Nie do wiary. Trzeba pojechać i zobaczyć.
Dodaj komentarz