….czyli Che tempo fa? po włosku. Mówi się, że jak nie ma tematu do rozmowy, to się rozmawia o pogodzie, bo jest to on bardzo neutralny i trudno urazić rozmówcę oraz wejść na krępujące tematy. Ja chciałabym go dzisiaj poruszyć, żeby rozprawić się z kilkoma mitami na temat włoskiej pogody.
Mit nr 1 – Często słyszę, że we Włoszech jest słonecznie przez cały rok, ciepło i praktycznie Włosi mają lato trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku. Nie będzie to nadzwyczajna odpowiedź, jeśli powiem, że tak nie jest. Po pierwsze mamy bardzo różną pogodę i temperaturę w zależności od regionu, w którym mieszkają. Tu na Północy, w Mediolanie, temperatura równi się o kilka stopni od tej polskiej. Mówimy o temperaturze, którą wskazują termometry a nie tej odczuwalnej. Na Północy lepiej widać zmiany pór roku. Choć w związku z globalnym ociepleniem, jest z tym też coraz gorzej. Na przykład dzisiaj było stosunkowo ciepło i słonecznie, ale wczoraj było zimno. Natomiast w ubiegły weekend padało i było bardzo zimno. Trudno wcelować z pogodą i dobrać do niej odpowiednią garderobę.
Garderobę włoską dzieli się na dwa sezony, niektórzy nawet na cztery. Sama mam w domu pudła na odzież, gdzie latem składuję odzież zimową, tak, że na półkach znajdziecie u mnie tylko ubrania letnie, także bieliznę, stroje kąpielowe czy letnie pidżamy, a zimą w pudłach przechowuję ubrania letnie, a na półki wyciągam tylko grube swetry, ciepłe spodnie i grube zimowe pidżamy. Pomaga mi to utrzymać porządek. Wiem, że w Polsce też już zaczyna się stosować takie rozwiązania. Problem w tym, że czasem w lutym czy na początku marca jest już bardzo gorąca a na półkach tylko grube swetry a w połowie września jest tydzień, kiedy nagle się rozpada i spadnie temperatura a w szafie jeszcze stroje kąpielowe. Nie zawsze się można na wszystko przygotować. Te zmiany odzieży w szafie nazywa się cambiostagione (zmiana pór roku) lub rzadziej cambioarmadio (zmiana szafy).
Mit nr 2 – we Włoszech nigdy nie pada śnieg, no a jak pada to raz na nie wiadomo ile lat. Otóż, we Włoszech pada śnieg. Na Północy to jest częstsze i w Mediolanie przynajmniej raz w roku miasto jest zasypana. Zdarzyło się mi widzieć śnieg w Neapolu, gdzie, oczywiście, nie osiadał tylko rozpuszczał się jeszcze w powietrzu. Nie zapominajmy również, że we Włoszech są Alpy, gdzie turyści chętnie przyjeżdżają, aby pozjeżdżać na nartach i tam, zawsze oczekuje się na obfite opady, aby zadowolić wszystkich przyjezdnych. Nie jest tak w innych częściach, gdzie opady śniegu, choć nie zdarzające się raz na kilkaset lat a przynajmniej – takie bardziej obfite – co trzy lat, jak nie częściej. I, tak jak w Polsce: „Zima, jak co roku zaskoczyła drogowców”. Totalna panika, szkoły zamknięte, bo spadło 20 cm śniegu, transport miejski ma kolejną wymówkę, żeby usprawiedliwić swoje spóźnienia, i tak dalej, i tak dalej. Za każdym razem, totalne zamieszanie i chaos wśród mieszkańców i usług.
Mit nr 3 – czapka, szalik, rękawiczki czy kozaki we Włoszech są zbędne. Otóż, nie! Noszę wszystko. Noszę nawet różnej grubości czapki i szaliki w zależności od temperatury, ale nosić trzeba czasem nawet już od końca października, gdyż ogromna wilgotność powietrza daje się odczuwać nie tylko latem, kiedy bardziej się przez to pocimy a temperatura odczuwalna jest wyższa od realnej, tak zimą odczuwamy bardziej zimno. Zimno przenika kości, także bardziej odczuwalne są również dolegliwości reumatyczne. Pamiętam, że najgorszą zimę przeżyłam w 2010 roku w Neapolu, kiedy wymarłam jak nigdy dotąd. Myślę, że bardziej niż w Polsce, gdzie suche zimno jest mniej dokuczliwe.
Mit nr 4 – o Polsce: w Polsce jest baaardzo zimno. Powinnaś być przyzwyczajona, zdarza mi się często słyszeć. Zawsze wtedy odpowiadam, że jestem zmarzluchem, to raz, a dwa, że nasze zimno jest suche i nie jest aż tak bardzo odczuwalne, a trzy, że zarówno odzież jak i mieszkania czy biura są odpowiednio ogrzewane i dostosowane do naszej temperatury.
Mit nr 5 – o Polsce: lato w Polsce jest chłodne. Tu też zonk. Temperatury w Polsce są podobne do włoskich, przecież nie jest to aż tak nie spotykane, żeby w Polsce było ponad 30 stopni. Z tą różnicą, na korzyść Polski, że będąc to ciepło suche, jak i również ze względu na fakt, że mamy dużo zieleni i lasów, więc jest odpowiednia wentylacja, letnie ciepłe i wysokie temperatury są przyjemniejsze od wysokich wilgotnych temperatur we Włoszech.
Muszę wyznać, że typowa włoska pogoda, ze słońcem i wysoką temperaturą jest dla mnie (i dla ogromnej większości Włochów) przyjemna tylko podczas wakacji. Mieszkając w mieście, wilgotny gorąc czy wilgotne zimno, jest strasznie uciążliwe. Włosi narzekają bardzo na pogodę, że jest za ciepło, że jest za zimno, że nie ma słońca, że pada deszcz. Czy nie wydaje Ci się to znajome?
2 komentarze
Gosia
O pogodzie ;), ja odnosnie mitu nr 2. W Polsce pomimo paraliżu jaki funduja nam nasze służby drogowe i naprawde dużego śniegu, który zalega to nie zdażyło się aby zamknęli szkoły i ogłosili klęskę żywiołową;). Na zachodzie Europy tak własnie praktykują. Odrobina bialego puchu i puff …;) armagedon. Polacy , a moze słowianie to jednak bardziej wytrzymałe narody 😉
O pogodzie ;), ja odnosnie mitu nr 2. W Polsce pomimo paraliżu jaki funduja nam nasze służby drogowe i naprawde dużego śniegu, który zalega to nie zdażyło się aby zamknęli szkoły i ogłosili klęskę żywiołową;). Na zachodzie Europy tak własnie praktykują. Odrobina bialego puchu i puff …;) armagedon. Polacy , a moze słowianie to jednak bardziej wytrzymałe narody 😉
Tak, to bardzo trafne określenie. Traktują to, jako klęskę żywiołową. Dzięki za komentarz 🙂