Czy czujecie już zapach świątecznych potraw? A prezenty już spakowane? Ja, powiem szczerze, nie mogę się już doczekać świąt. Głównie dlatego, że chciałabym zwyczajnie odpocząć od chodzenia do pracy. Ale dość już o mnie. Wróćmy do Was…Czy też tak macie, że święta to również czas oglądania świątecznych filmów? Rodzinne komedie, wyciskające łzy dramaty z happy endem… W tym okresie telewizja serwuje je na każdym kanale i o każdej porze dnia. I co roku są jakieś nowe filmy! Tego, czego jednak telewizja nie serwuje w polskiej telewizji to włoskie komedie świąteczne i właśnie o nich sobie dziś porozmawiamy.
Włosi wymyślili nawet specjalny gatunek filmowy dla tego rodzaju filmów. Jest to cinepanettone. Cinepanettone jako słowo podoba mi się ogromnie. Uwielbiam z języku tego typu gierki. Jest to wyraz rodzaju męskiego, czyli il, który składa się z dwóch członów: cine, od cinema – kino e panettone, czyli typowo włoskie bożonarodzeniowe ciasto.
Fenomenalne słowo. Prawda? Mówi dokładnie co to jest, czyli film świąteczny.
Nie są to jednak filmy najwyższych lotów, wręcz przeciwne są symbolem kiczu i złego smaku. Niekoniecznie, jednak, złej gry aktorskiej, bo obsada – przynajmniej głównych ról – jest doborowa. A pozostałe postaci są grane przez osoby (bo nie zawsze aktorów), którzy są aktualnie na szczycie.
Przybliżę Wam teraz kilka z nich. Może ktoś z dobrą znajomością języka skusi się na któryś z nich.
Wszystko zaczęło się w 1983 roku od filmu „Vacanze di Natale” w reżyserii Carla Vanzina. W rolach głównych wystąpili: Jerry Calà, Christian De Sica (syn słynnego Vittorio De Siki), Claudio Amendola, Antonella Interlenghi e Karina Huff (musicie wiedzieć, że jest to bardzo częsty zabieg, aby w obsadzie pojawia się piękna cudzoziemka). Akcja filmu dzieje się w Cortinie d’Ampezzo – bardzo znanym zimowym kurorcie (naprawdę istnieje i naprawdę taki jest) dla bardziej zamożnych. Film jest obrazem włoskiego społeczeństwa tamtych czasów i pokazuje również różne typy rodziny włoskiej. Stąd mamy bogatą rodzinę Covelli, do której należy Roberto, prostą i prostolinijną, ale dającą się lubić rzymską rodzinę, do której należy Mario, jest również Billo – pianista i playboy. To wokół nich i ich rodzin skupiona jest fabuła filmu. To emblemat lat osiemdziesiątych, fryzury, moda i muzyka. Film został bardzo dobrze przyjęty przez krytykę.
Kolejny film tego gatunku pojawi się rok później, z podobną obsadą, ale nie o nim będę pisać. Przejdę od razu do kolejnego. Trzeba było na niego czekać 4 lata, ale w końcu się pojawił i wylansował parę, która jest symbolem tego typu filmów. Ten duet to Christian De Sica, który grał w filmach tego gatunku od samego początku i Massimo Boldi.
Tak też, filmem „Vacanze di Natale ’90” para Boldi – De Sica w reżyserii Enrico Oldoini rozpoczynają nową erę w historii kina włoskiego. Obok nich w filmie wystąpili Ezio Gregio, Diego Abatantuono, a zagraniczną pięknością Corinne Clery. Tym razem akcja rozgrywa się w luksusowym hotelu w St. Moritz.
Cechą tych filmów jest również to, że zapraszane są do nich również zagraniczne gwiazdy, aktualnie na topie, albo takie, które zawsze na nim będą.
W 1995 do sal kinowych wchodzi „Vacanze di Natale ’95” w reż. Neri Parenti. Remo Proietti ( Christian De Sica) z żoną i Lorenzo Colombo (Massimo Boldi) z nastoletnią zbuntowaną córką Martą (w tej roli Cristiana Capotondi) spędzają Święta w Aspen, w Kolorado. Dla Marty jest to wymarzona okazja, żeby się spotkać ze swoim idolem – Dylanem z Beverly Hills, czyli Luke’em Perry i właśnie on pojawia się w roli siebie samego.
Kolejny film, który chciałbym Wam przybliżyć, to pierwszy cinepanettone, który obejrzałam w życiu, a mianowicie „Vacanze di Natale 2000” e reż. Carla Vanzina. Jest to swoistego rodzaju powrót do pierwszego filmu, akcja rozgrywa się w znów w Cortinie, wykorzystane są również te same location, jak hotel „De la Poste” albo Schronisko „Delle Tofane” a i sami bohaterowie noszą te same imiona i nazwiska. W rolach głównych, jak zawsze Massimo Boldi i Christian De Sica a towarzyszą im dwie piękności: australijska modelka Megan Gale, jako ona sama i Carmen Electra, w roli Esmeraldy, która święciła wówczas triumfy jako seksowna ratowniczka ze „Słonecznego Patrolu”.
Rok później Nari Parenti reżyseruje De Sikę, Boldiego i Biaggio Izzo w filmie „Body guards – guardie del corpo”. Wyrzuceni w niesławie z wojska, próbują swoich sił jako ochroniarze. Aby zdobyć tę pracę zostają przydzieleni do ochrony, trzech pięknych kobiet, w tych rolach Megan Gale (była w tym czasie szalenie popularna we Włoszech), Victoria Silvstedt, i Włoszka, choć z pochodzenia Finka – Anna Falchi. W filmie pojawia się również Cindy Crawford, jako ona sama, swoja sobowtórka i siostra maniaka.
Przez kolejne lata mamy serię filmów, których akcja dzieje się w bardzo egzotycznych miescach, np.: „Natalia sul Nilo”, „Natale in India”, „Natale a New York”, „Natale a Miami”, „Natale a Beverly Hills”, „Natale a Rio” czy „Matrimonio alle Bahamas”.
W 2004 roku można obejrzeć „Christmas in Love”, w którym oprócz De Siki i Boldiego występują, włoska piękność Sabrina Ferilli, słowiańska piękność Alena Šeredová (była żona Gigi Buffona) a także Danny DeVito (!) oraz znany w amerykańskiej opery mydlanej „Moda na Sukces” – Ronn Moss, aktor, który się wcielał w rolę Ridge’a. Dotyczy go bardzo zabawny wątek w tym filmie. Jest on, bowiem, nagrodą w konkursie „Spędź Święta z Ridge’em”, która zostaje wygrana przez Concy, która jednak nie wpadła w oko aktorowi, dlatego wysila się, kiedy jest w jej towarzystwie. Ridge traci pamięć w wyniku drobnego wypadku, co Concy bardzo sprytnie wykorzystuje na swoją korzyść i dzieją się rzeczy :).
Kilka lat później kończy się również współpraca między Christianem De Siką i Massimo Boldi, którego w filmach zastępuje Massimo Ghini.
Pierwszy film w tym składzie wychodzi w 2009 roku i nosi tytuł „Natale a Beverly Hills” w reżyserii Neri Parenti. W filmie możemy ponownie zobaczyć Sabrinę Ferilli a także Michelle Hunziker (byłą żonę Erosa Ramazzottiego) oraz Alessandro Gassmana (syna słynnego Vittorio Gassmana).
Ostatnim z egzotycznych miejsc, w których był kręcony film cinepanettone jest Południowa Afryka, którą pokazano w filmie „Natale in Sud Africa” z 2010 roku w reż. Neri Parenti. Wybór miejsca jest nieprzypadkowy, to właśnie tam w 2010r. rozgrywały się Mistrzostwa Świata w Piłce nożnej, którym towarzyszył wielki przebój Shakiry „Waka Waka”. Tu w wyjątkowej wersji stał się soundtrackiem filmu. W filmie wystąpili: De Sica, Ghini, Giorgio Panariello i Max Tortora a także Belen Rodriguez argentyńska modelka, sławna także dzięki tatuażowi w kształcie motyla, który wyłania się z pewnego miejsca, w filmie jest również odniesienie do motyli – postać przez nią grana jest entomolożką. W filmie występuje także Laura Esquivel znana z serialu „Świat Patty”.
W 2011 roku powstaje ostatni film z cinepanettone pt.: „Vacanze di Natale a Cortina”, w reż. Neri Parenti, który jest swoistą klamrą, nawiązując wyraźnie do pierwszego filmu, który rozpoczął gatunek. W rolach głównych wystęują: Christian De Sica, Sabrina Ferilli i Ricky Memphis. Muszę przyznać, że jak na ostatni film to się bardzo postarali, bo mnie się osobiście podobał, był delikatniejszy i mniej wulgarny niż inne.
Dwa lata po „ostatnim” filmie cinepanettone, nagrano kolejną komedię świąteczną, a w następnym roku jeszcze jedną, itd. Chociaż nie chcą tych filmów nazywać cinepanettone, to jednak powstały i moim skromnym zdanie reprezentowały jeszcze gorszy poziom.
Nie martwicie się jednak w tym roku na Boże narodzenie De Sica i Boldi wracają filmem „Amici come prima”!
Który z tych filmów chętnie obejrzelibyście w całości?
Przyznam, że nie widziałam żadnego z tych filmów i chętnie obejrzałabym wszystkie. Lubię takie lekkie świąteczne filmy, jak flagowy w Polsce „Kevin sam w domu” czy „Holiday”z Kate Winslet.
Cinepanettone to komedie nie za wysokich lotów, ale to taka rozrywka, która od nas niczego nie wymaga … i to też czasem jest fajne i konieczne:)